Dobry start sezonu
Na to, że rozpoczynający się sezon może być znacznie lepszy niż poprzedni, wskazywał już GUS we wstępnej ocenie przezimowania upraw w 2023 r. W dokumencie podkreślono, że łagodna zima pozwoliła pozostać roślinom w „dobrej kondycji”.
„Stopniowy spadek temperatury powietrza pod koniec 2022 r. stwarzał dogodne warunki do wejścia w stan spoczynku zimowego. Opady deszczu, deszczu ze śniegiem oraz śniegu występujące od października do lutego pozytywnie wpłynęły na stan zasobów wód gruntowych” – opisano.
„Mimo braku okrywy śnieżnej nie odnotowano strat ani uszkodzeń mrozowych na plantacjach krzewów owocowych” – dodali eksperci GUS.
— Pogoda faktycznie jest dla nas dość łaskawa, mogłoby być trochę cieplej, ale wody w glebie jest dość sporo, co sprawia, że odpowiednia wilgoć powinna zapewnić roślinom stabilny rozwój. To dopiero maj i trudno powiedzieć, co będzie dalej, ale na dziś można stwierdzić, że zdarzały się dużo trudniejsze początki – zauważa Witold Boguta, prezes zarządu Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Opóźniony rozwój owoców i warzyw przekłada się na ceny
Zarówno GUS, jak i rolnicy wskazują, że przeszkodzić w dobrym sezonie może jednak dość niska temperatura powietrza w kwietniu i maju, która opóźniła wegetację owoców i warzyw. To może sprawić, że choć zbiory będą obfite, to mogą okazać się nieco opóźnione – zarówno w przypadku owoców jagodowych, jak i warzyw takich jak marchew, groch, cebula, pietruszka czy rzodkiewka. „Wschody roślin są słabe, a w części regionów kraju dotychczas nie nastąpiły” – opisywał Główny Urząd Statystyczny w swoim raporcie.
To, że pomimo dobrych warunków atmosferycznych sezon zaczyna się później, widać na skupach i giełdach. W podwarszawskich Broniszach ceny krajowych towarów są znacznie wyższe niż przed rokiem.
Przykładowo za kilogram krajowych truskawek 4 maja 2022 r. trzeba było zapłacić 15-22 zł. Teraz to wydatek rzędu 25-32 zł. Zauważalnie więcej zapłacimy też za krajowe warzywa – w ubiegłym roku na giełdzie w Broniszach cebula, marchew i pietruszka kosztowały kolejno: 1,20-1,50 zł; 1,10-1,30 zł i 3-4 zł. Teraz to: 3,50-4,20 zł; 4,10-4,50 zł; 5-6,50 zł.
Korzystna aura pozwala sądzić, że wraz z dalszymi fazami sezonu ceny będą spadać. Nie wiadomo jednak na jak długo. — Wzrost pod osłonami czy w odkrytym polu jest spowolniony. Przyroda może nadrobić zaległości, ale jeśli okaże się, że czerwiec-lipiec będą upalne, to najprawdopodobniej czeka nas krótkotrwały i intensywny wysyp owoców, tak jak zdarzało się już w przeszłości z truskawkami. Wówczas nowalijek było niewiele, a potem ceny mocno spadały, ale na krótki czas. Sezon był mocno skrócony – mówi Boguta.
— Kluczowe będą najbliższe tygodnie, w których przekonamy się, czy wystąpią zapowiadane przez niektórych meteorologów przymrozki. Wówczas w przypadku niektórych krzewów czy drzew owocowych mogą nastąpić uszkodzenia. Wydaje się, że mniej problemów będą miały uprawy warzyw – dodaje.
Ceny w górę
Ale, nawet gdy sezon będzie już w pełni, trudno spodziewać się cen niższych niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W teorii duże zasoby owoców i warzyw na rynku powinny pozwolić odetchnąć konsumentom borykającym się z wysoką inflacją. Analitycy i sami rolnicy wskazują jednak, że to nie takie proste. Ktoś, kto ma nadzieję, że dobre zbiory przełożą się trwale na niższe ceny, może się rozczarować.
— Konsumenci raczej nie mają co liczyć na ceny niższe niż przed rokiem. Co najwyżej nie będą zbyt wygórowane, co mogłoby się stać, gdybyśmy mieli do czynienia z suszą czy dużymi zniszczeniami po zimie. Pamiętajmy, że oprócz rosnących kosztów produkcji, droższa jest logistyka czy koszty pracy. Na polski rynek mogą też wpłynąć zawirowania w innych państwach UE. We Włoszech czy w Hiszpanii mamy do czynienia z deficytem wody – zauważa Witold Boguta.
Z tym, że nawet krajowa wysoka produkcja może nie spowodować spadków cen, zgadza się Mariusz Dziwulski, ekspert ds. rynków rolnych w PKO BP. — Produkcja w Polsce nie jest czynnikiem decydującym. Dobrym przykładem jest cebula, której ceny z powodu spadków zbiorów w Hiszpanii i Holandii wyraźnie wzrosły, pomimo większej produkcji w Polsce. Dodatkowym czynnikiem są braki podażowe na Ukrainie z powodu wojny, które podbijają ceny tego warzywa — wskazuje.
Kryzys w skupach?
Szef Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw spekuluje, że urodzaj może odbić się jednak negatywnie na cenach w skupach. – Obawiamy się, że w tym roku nie będą zbyt wysokie i może być problem z tym, by polscy rolnicy wyszli na swoje, biorąc pod uwagę nakłady, jakie musieli ponieść na produkcję w dobie wysokiej inflacji. Spodziewam się istotnych problemów w zakresie sprzedaży owoców jagodowych takich jak truskawki, maliny czy czarne porzeczki. Zwłaszcza że musimy się mierzyć też z narastającym importem truskawek z Egiptu – dodaje.
W 2022 r. sprowadzono do Polski rekordowe ponad 28 tys. ton mrożonych truskawek. W ubiegłym roku cała polska produkcja wyniosła natomiast 180 tys. ton (o 15 proc. więcej niż rok wcześniej).
Producenci truskawek podkreślają wpływ importu z Egiptu, inni wskazują też na produkty spożywcze z Ukrainy.
— Dane GUS wskazują na zwiększony import niektórych produktów z Ukrainy w ostatnim roku, takich jak mrożone maliny czy też porzeczki czarne. Niemniej, warto zaznaczyć, że wolumeny importu były wysokie jeszcze przed wojną. Ukraina z roku na rok stanowi coraz większą konkurencję dla krajowej produkcji malin. Mówi się też o zwiększonym polskim imporcie mrożonych truskawek, jednak ten jest przede wszystkim konsekwencją wyraźnego wzrostu importu z Egiptu. Uwagę zwraca jednak wzrost dostaw koncentratu soku jabłkowego z Ukrainy, który może być odczuwalny dla krajowego i unijnego rynku tego produktu — podsumowuje Mariusz Dziwulski.
Źródło: Business Insider Polska