Wzrosną rachunki

Dostałeś od dostawcy prądu pismo z gigantycznym skokiem rachunków od lipca? Nie przejmuj się nim. Jest spore prawdopodobieństwo, że podwyżka cię nie dotknie. A przynajmniej nie tak drastyczna. Bo choć od lipca formalnie przestają obowiązywać znane z ostatnich lat tarcze ochronne, to rząd przygotował inne rozwiązania. I wysyłane dziś „rachunki grozy” będzie można wyrzucić do śmieci. Będzie drożej, ale nie aż tak.

You are currently viewing Wzrosną rachunki

Od 13 czerwca obowiązuje w Polsce ustawa o bonie energetycznym oraz o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła systemowego.

To kluczowe prawo, które pod koniec maja uchwalił parlament, a 10 czerwca podpisał prezydent Andrzej Duda. Ustawa ma chronić Polaków przed drastycznym wzrostem opłat za energię wobec wygasających od lipca tarcz antykryzysowych, wprowadzanych przez poprzedni rząd po wybuchu wojny w Ukrainie.

Nowe mechanizmy

Co znajduje się w ustawie? Choćby cena maksymalna za energię dla gospodarstw domowych w okresie lipiec-grudzień 2024 r. na poziomie 500 zł/MWh oraz 693 zł/MWh dla samorządów, podmiotów użyteczności publicznej oraz małych i średnich firm. Obecne stawki dla gospodarstw domowych wynoszą 412 zł/MWh i były niezmienione od 2022 r.

Kolejnym elementem ustawy jest bon energetyczny, który dostaną tylko osoby najbardziej potrzebujące. Bon energetyczny będzie jednorazowym świadczeniem pieniężnym przeznaczonym dla gospodarstw domowych o niższych dochodach, wypłacanym w drugiej połowie 2024 r.

Przepisy przewidują dwa progi dochodu: do 2500 zł dla gospodarstw jednoosobowych oraz do 1700 zł na osobę dla gospodarstw wieloosobowych. Przy wypłacie bonu obowiązywać będzie zasada „złotówka za złotówkę”. Oznacza to, że bon będzie przyznawany nawet po przekroczeniu kryterium dochodowego, ale jego wartość będzie pomniejszona o kwotę tego przekroczenia.

Wysokość bonu będzie zależała od liczby osób w gospodarstwie domowym. I tak gospodarstwom jednoosobowym będzie przysługiwało wsparcie w kwocie 300 zł, dwu— i trzyosobowym — 400 zł, gospodarstwa liczące od czterech do pięciu osób otrzymają 500 zł, a sześcioosobowe i większe — 600 zł.

Jeśli w gospodarstwie domowym wykorzystywane będą źródła ogrzewania zasilane energią elektryczną, wartość bonu energetycznego wzrośnie o 100 proc. W zależności od wielkości gospodarstwa wyniesie zatem od 600 do 1200 zł.

Teoria a praktyka

Mimo to w ostatnich tygodniach wielu odbiorców, szczególnie gazu, otrzymywało od operatora pisma z planowanymi podwyżkami taryf. PGNiG straszyło w nich, że stawka za m sześc. błękitnego paliwa wzrośnie o blisko 50 proc.

Temat dość szybko podchwytywali niektórzy politycy opozycji, którzy przypisywali podwyżki nieudolności rządu i wykorzystywali temat politycznie.

To jednak wcale nie znaczy, że Polacy zapłacą za gaz więcej o połowę. Wszystkie szacunki dotyczą bowiem stanu sprzed wejścia w życie ustawy o bonie energetycznym.

Jak pisaliśmy niedawno w Business Insider Polska, takie pisma można więc de facto wyrzucić do kosza. W skrócie: PGNiG musi wystąpić o nowe, niższe od zawartych w pismach, taryfy, co z pewnością potrwa kilka tygodni. Do czasu ich zatwierdzenia obowiązywać będzie dotychczasowa cena surowca.

O ile zatem wzrosną Polakom rachunki za gaz? Tu można na razie opierać się tylko na szacunkach resortu klimatu. Przynajmniej dopóki Urząd Regulacji Energetyki nie zatwierdzi nowych taryf, co jednak może potrwać jeszcze kilka tygodni (PGNiG ma czas do 20 czerwca na złożenie odpowiednich wniosków).

Przewidywania resortu klimatu mówią o tym, że cena gazu w drugiej połowie roku może wzrosnąć średnio o ok. 15 proc. Przy fakturze na poziomie 200 zł trzeba się więc liczyć z 30-złotową podwyżką.

Prąd podrożeje bardziej

Nieco mocniej niż gaz powinien podrożeć prąd. Tu jednak też trzeba w dużej mierze opierać się na szacunkach resortu klimatu. Co prawda wiemy już, że maksymalna cena prądu wyniesie 500 zł za MWh (dziś jest to 412 zł) dla rodzin i 693 zł dla samorządów, obiektów użyteczności publicznej i małych oraz średnich firm, ale w rachunku za prąd oprócz samej energii mamy też sporo innych składników.

Pierwotnie rząd szacował, że podwyżki wyniosą ok. 29 proc. dla całego rachunku (energia wraz z przesyłem i wieloma innymi opłatami). Przy fakturze na poziomie 150 zł oznaczałoby to mniej więcej 43 zł w górę.

Ale ostatecznie podwyżka będzie mniej odczuwalna. Wszystko za sprawą Senatu, który w toku prac nad ustawą postanowił zawiesić stosowanie opłaty mocowej, czyli jednego z wielu składników naszego rachunku za prąd. W 2024 r. wynosi ona od 2,66 do 14,90 zł netto miesięcznie, w zależności od poziomu zużycia.

Co to oznacza w praktyce? Szef Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin szacował niedawno w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że zawieszenie opłaty mocowej sprawi, że podwyżki będą o jedną czwartą niższe.

Czyli zamiast o 29, rachunki powinny wzrosnąć o 22-23 proc. Dla wspomnianej wcześniej 150-złotowej faktury oznaczać to będzie ok. 33-35 zł miesięcznie więcej.

Pierwotnie eksperci przewidywali, że rachunki mogą wzrosnąć tylko o 12-13 proc., ale nie uwzględnili tu opłaty dystrybucyjnej. Ta — w przeciwieństwie do ceny samej energii — nie zostanie zamrożona i może od lipca wzrosnąć nawet o 40 proc. To znacząco podbije wysokość zbiorczej faktury.

Podobnie jak w przypadku gazu, nie należy przywiązywać się do tego, co koncerny energetyczne wyliczyły nam w ostatnich miesiącach. „Po wejściu w życie nowych rozwiązań dotyczących cen energii będzie możliwość korekty takiej prognozy” — poinformowała niedawno spółka PGE Obrót.

Największe polskie spółki obrotu energią, takie jak PGE Obrót, Tauron Sprzedaż, Enea, Energa Obrót, są bowiem zobowiązane do złożenia wniosku o zmianę obecnej taryfy w ciągu siedmiu dni od wejścia w życie nowego prawa. Czyli do czwartku 20 czerwca. Obowiązek ten dotyczy także innych sprzedawców z urzędu, tj. spółek E.ON Polska i Tauron Sprzedaż GZE.

Źródło: businessinsider.com.pl

Loading

Reklama
Reklama