Po raz kolejny natknęliśmy się na ogromnego psa — większego od owczarka niemieckiego, bez obroży — który od około dwóch miesięcy regularnie biega luzem po okolicy. Jest widywany wyłącznie rano. Tego dnia wybiegł na nas nagle zza samochodów między ulicą Hutniczą a Traugutta. Biega po placu między budynkami, naprzeciwko kościoła, tam gdzie kiedyś był plac zabaw (dziś zostały tylko piaskownica i miejsce na pranie). Zdarzenie zostało zgłoszone na numer alarmowy 112.

Musiałam natychmiast wziąć dziecko na ręce, bo pies zaczął nas okrążać i iść za nami. Byłam przerażona. To nie pierwszy raz — wcześniej uciekaliśmy przed nim do klatki schodowej, ledwo udając się schować. Dziś (10.12.) pies ponownie biegał w tym samym miejscu w godzinach porannych.

Pies jest widywany notorycznie, ale zawsze rano. Mój 1,5-roczny syn nie ma świadomości zagrożenia. Co jeśli wystarczy jeden przypadkowy ruch, by tak duże zwierzę zaatakowało? W ostatnich latach coraz częściej słyszymy o pogryzieniach, także tych tragicznych. Ja nie boję się o siebie — ja boję się o swoje małe, całkowicie bezbronne dziecko.

Najgorsze jest to, że zostaliśmy z tym sami. Wielokrotnie zgłaszałam sprawę, gdzie tylko było to możliwe:

  • Gmina – zbywa mnie za każdym razem,
  • Policja – przyjeżdża za późno albo wcale,
  • Schronisko – odmówiło jakiejkolwiek interwencji, mimo że to do nich zadzwoniłam jako pierwszych.

Każda z tych instytucji przerzuca odpowiedzialność na inną, zamiast wykonać podstawowe działania: zabezpieczyć nagrania z monitoringu, ustalić właściciela psa i nakładać mandaty aż do skutku.

Nie chcę już słyszeć tłumaczeń, że „nikt psa nie widział”.

Oczekuję, że Gmina Pieńsk niezwłocznie wykorzysta swoje możliwości — przejrzy nagrania z monitoringu z godzin porannych, ustali kierunek, z którego pies się pojawia, i wskaże jego właściciela. Skoro potrafią Państwo publikować wizerunki wandali, tym bardziej powinni Państwo reagować, gdy zagrożone może być zdrowie małego dziecka. Dlaczego od dwóch miesięcy nikt tego nie zrobił? Niedopuszczalne jest, abym z małym dzieckiem na rękach sama chodziła po mieszkańcach i pytała, czyj to pies.

Oczekuję, że po ustaleniu właściciela Policja natychmiast nałoży mandat lub zastosuje inne środki prawne za stworzenie zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi, zgodnie z art. 77 Kodeksu Wykroczeń.

Pytam publicznie: czy pies musi pogryźć małe dziecko, żeby ktokolwiek zaczął działać?

W poniedziałek zgłosiłam się na Komendę PSK, aby złożyć zawiadomienie. Prosiłam o podanie numerów moich zgłoszeń na 112. Funkcjonariusz odmówił, nie spisał moich zeznań, jedynie zrobił zdjęcie psa. We wtorek sytuacja się powtórzyła: kazano mi czekać 30 minut, po czym poinformowano mnie, że „tylko ja mam problem z tym psem”, nie ustalono właściciela, ale nadal nie przyjmą ode mnie zgłoszenia, bo „teraz nie ma na to czasu”. Usłyszałam, że Policja nie ma obowiązku podawania mi numerów zgłoszeń. Mimo to — policja ze Zgorzelca, po jednym telefonie, przekazała mi wszystkie numery natychmiast.

Nie otrzymałam żadnego potwierdzenia ani z gminy, ani z Komendy w Pieńsku, a pies nadal biega luzem.

Wszyscy umywają ręce, a potężny pies wciąż biega po tej samej okolicy.

A ja pytam: kiedy ktoś podejmie realne działania, zanim dojdzie do tragedii?

Fot. Czytelniczka

PIEŃSK