Nasze mózgi są zaprogramowane tak, by unikać dyskomfortu. Jeśli jakieś zadanie wydaje się trudne, nudne lub przytłaczające, naturalną reakcją jest odkładanie go na później. Często nie chodzi nawet o lenistwo, ale o lęk przed porażką, brak motywacji albo zwyczajną nieumiejętność rozpoczęcia. Paradoksalnie, im bardziej staramy się od czegoś uciec, tym większy stres wywołuje w nas samo myślenie o tym. A jednak, kiedy w końcu się przełamujemy, okazuje się, że wykonanie tego zadania zajmuje mniej czasu, niż sądziliśmy, i wcale nie było takie straszne.
Jednym z kluczowych sposobów na pokonanie prokrastynacji jest oszukanie własnego mózgu. Jeśli myśl o napisaniu dziesięciostronicowego raportu wydaje się przerażająca, zamiast skupiać się na całości, warto powiedzieć sobie: „Usiądę tylko na pięć minut i napiszę pierwsze zdanie.” W większości przypadków, kiedy już zaczniemy, siłą rozpędu zrobimy o wiele więcej, niż zakładaliśmy.
Innym trikiem jest rozbicie dużych zadań na małe kroki. Jeśli masz do napisania książkę, myślenie o setkach stron może przytłaczać, ale jeśli uznasz, że dzisiaj napiszesz tylko jeden akapit, nagle staje się to znacznie łatwiejsze. Każdy sukces, nawet najmniejszy, buduje poczucie satysfakcji i motywuje do dalszej pracy.
Nie bez znaczenia jest też otoczenie. Telefon leżący obok, powiadomienia z aplikacji i niekończące się bodźce skutecznie odciągają uwagę. Odpowiednie warunki do pracy – uporządkowane biurko, wyciszenie rozpraszaczy, a nawet wyznaczony czas na pracę i odpoczynek – mogą diametralnie zmienić sposób, w jaki podchodzimy do obowiązków.
Najtrudniejszym, ale też najważniejszym krokiem w walce z prokrastynacją jest zmiana nastawienia. Zamiast postrzegać zadania jako uciążliwe obowiązki, można spojrzeć na nie jak na wyzwania lub okazje do nauki. Czasami wystarczy przestać czekać na „idealny moment” i po prostu zacząć – nawet jeśli nie mamy ochoty, nawet jeśli nie czujemy się gotowi. Bo w rzeczywistości to działanie tworzy motywację, a nie odwrotnie.
zdjęcie poglądowe: pixabay.com