To nie jest klasyczny dokument. To głos serca i pamięci. Produkcja, reżyseria, zdjęcia i montaż – wszystko w rękach jednego człowieka, syna Hristoforosa Konstantinidisa, dziś mieszkańca Zgorzelca. W jego obiektywie pojawiają się ludzie o różnych losach i doświadczeniach – każdy z nich niesie swoją opowieść: osobistą, intymną, splecioną z historią Grecji i Polski.
„Ale greckiego nie znałem wcale. Ponieważ zmarła moja mama i zmarł tato, nie było nikogo, kto mógłby mnie nauczyć” – mówi z prostotą i wzruszeniem Hristoforos Konstantinidis. Te słowa to nie tylko wspomnienie – to krzyk pokolenia, które próbowało ocalić tożsamość między słowami, które przestawały być używane w domach.
Nikos Rusketos zabiera nas w podróż do roku 1949: „Moi rodzice przypłynęli z Albanii do Dziwnowa na statku ‘Kościuszko’”. Tam zaczęła się ich nowa rzeczywistość. Joannis Buras z kolei wspomina pierwsze lata w Zgorzelcu „To było puste miasto. Na początku nie było tu mieszkańców. Kiedy przyjechali Grecy, stali się większością”.
Nie brak tu nostalgii i ciepła, jak we wspomnieniach Anny Obrębskiej-Kozak: „Tu na fotografii jesteśmy my, kiedy spotykaliśmy się jako uczniowie. Mieliśmy swój chór, z naszymi instrumentami”.
Ks. Marek Bonifatiuk, proboszcz parafii prawosławnej w Zgorzelcu, podkreśla: „Bo jak przyjechali, było to zakazane. Nie mogli. A teraz mogą. A więc wracają do tego i te korzenie powoli, powoli… puszczają nowe pędy. Różne pędy. Ale te korzenie pod tą parafię dali Grecy. Nikt inny”.
Film Xenofona nie unika trudnych tematów. Christoforos Christoforidis mówi otwarcie: „Wróciłem do Grecji… Ale powróciłem do Polski. Nie było mi tam dobrze. Było trochę słabo w kwestii pracy”. To opowieść o tym, jak „ojczyzna” bywa czasem bardziej emocją niż miejscem na mapie.
Angelika Kacperska opowiada o tęsknocie i więzi z rodzicami: „Kiedy moi rodzice wrócili do Grecji, przez 20 lat jeździłam tam każdego roku na wakacje ze swoimi dziećmi. Potem zmarła moja mama i tatę przywiozłam do Polski”.
To film o ludziach. O tożsamości, która nie zna granic. O pamięci, która nie pozwala zapomnieć. O języku serca, który rozumie każdy.
Warto zobaczyć. Bo ta historia, choć grecka, jest też nasza.
Źródło: zgorzelec.eu