Do naszej redakcji napisała Czytelniczka, która wczoraj, tuż po godzinie 6:00, była świadkiem interwencji Policji w sprawie rannej sarny przy drodze w Jędrzychowicach. Zwierzę najprawdopodobniej zostało potrącone przez samochód i od tamtej pory – mimo zgłoszeń do odpowiednich służb – wciąż znajduje się w lasku w pobliżu drogi.
Jak relacjonuje Czytelniczka, policjanci, którzy byli na miejscu, kontaktowali się z ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt w Tomaszowie Bolesławieckim. – Rozmawiałam z Panem z ośrodka, który wyjaśnił, że w przypadku dzikich zwierząt obowiązek udzielenia pomocy spoczywa na gminie lub zarządcy drogi. Niestety, pomoc nijak wygląda, bo sarna od wczoraj wciąż leży w tym samym miejscu – informuje.
Czytelniczka podkreśla, że zwierzę od ponad doby nie oddaliło się, co może świadczyć o urazach uniemożliwiających samodzielne poruszanie się. – Zapewne coś jej dolega. Widzę ją tam od wczoraj, od godziny 6:20 – opisuje.
W trosce o los sarny skontaktowała się także z Gminą Wiejską Zgorzelec, z Wydziałem Ochrony Środowiska. Uzyskała zapewnienie, że informacja została przekazana zarządcy drogi i że prośba o interwencję zostanie ponowiona.
– Rozumiem, że działania wymagają czasu, ale od wczoraj minęło go naprawdę sporo. Biurokracja działa wolno, a w tym czasie zwierzę cierpi. Obawiam się, że szybciej padnie, niż ktoś mu pomoże – komentuje.
Czytelniczka zadzwoniła również do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Klekusiowo” w Tomaszowie Bolesławieckim. Jak relacjonuje, pracownik ośrodka wykazał empatię i chęć pomocy, jednak z powodu braku podpisanej umowy z gminą oraz dużej liczby zwierząt pod opieką placówka nie może podjąć działań na własną rękę.
– Pan z ośrodka pokierował mnie dalej, znów do gminy. A gmina wiedziała i informowała zarządcę drogi. I koło się zamyka… – podsumowuje Czytelniczka.
Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, ranna sarna może nie doczekać pomocy. Sprawa pokazuje, jak w praktyce wygląda system reagowania na wypadki z udziałem dzikich zwierząt – system, który często nie nadąża za pilną potrzebą ratunku.
Jeżeli otrzymamy odpowiedź od gminy lub zarządcy drogi – opublikujemy ją




Fot. Czytelniczka




















